poniedziałek, 4 maja 2020

Rozdział 25

    - 3PO! Nie wierzę! To naprawdę ty! - Mężczyzna wpatrywał się w droida zaskoczony i jednocześnie ucieszony. - Kiedy pani Shmi cię zabrała... nie wierzę.
      - 3PO, skąd znasz tego mężczyznę? - zdziwił się Luke podchodząc do naszego robota.
      - Kitster, daj spokój. Pomyliłeś go - stwierdziła sprzedawczyni.
      - Pan Kitster! - ucieszył się C-3PO.
      - Stop! 3PO, gadaj natychmiast co jest grane! - nakazałam robotowi podchodząc do niego.
     - Pani, to Kitster, dawny przyjaciel pana Anakina. Panie Kitster, oto Leia i Luke Skywalker, dzieci panicza Anakina - przedstawił nas protokolat. - Ten hologram, panie Luke, to wygrany wyścig pana ojca.
     - Anakin tu jest z wami? - zapytała kobieta. - Jestem Amee, razem z Kitster przyjaźniliśmy się z Anniem, zanim nie zabrał go ten przybysz, Qui-Gon i ta dziewczyna... Padme?
     - Nie, nie ma go. Razem z naszą matką, Padme, zginęli dziesięć lat temu w bitwie o Endor - wyznałam.
      Oboje posmutnieli.
      - Dla nas jest tu bohaterem - powiedział po krótkiej chwil Kitster wskazując na holowideo.
      - W całej galaktyce jest - poprawił Luke. - Dzięki wojnom klonów. Odnosił wielkie sukcesy, to on wygrał ostatnią bitwę kończąc konflikt naszym zwycięstwem.
      - Więc jak zginął? - zaciekawiła się Amee.
      - Trudno to wyjaśnić. To, co go uśmierciło, nie powinno go zabić. Był zbyt utalentowanym Jedi by na to pozwolić. A jednak stało się - odparłam. - Mogę zapłacić za zakupy? - upewniłam się.
      - Tak, pewnie - odparła otrząsając się.
      - Czego tu szukacie? - zapytał Kitster.
      - Mamy misje do wykonania. Pozyskujemy informacje - odpowiedział Luke.
      - Możemy pomóc? - zaproponował dawny przyjaciel ojca.
      - Cóż... pomoc się przyda, ale nie możemy z niej skorzystać bez pozwolenia nadzorcy. Ustalę to. Gdybyśmy się nie pojawili, nie mówcie nikomu o tym spotkaniu. Jasne? - poprosił mój brat.
      - To ściśle tajne - dodałam.
      - Oczywiście - zgodziła się kobieta.
      Odeszliśmy.
      - Wielkie nieba, co za spotkanie - stwierdził droid.

      Jednak nic nie znaleźliśmy. Spotkanie z dawnymi przyjaciółmi naszego taty to jedyny sukces. No i widzieliśmy jego dawny hologram. I to by było na tyle. Przez ostatnią godzinę błąkaliśmy się bez celu po Mos Espie i nic z tego nie wyszło. Osoby różnych ras spoglądali na nas niepewnie, inni nienawistnie, a pozostali jakby chcieli nas obrabować. Nie zdziwiłby mnie taki obrót spraw, ale wolałabym nikogo nie ranić czy zabijać, nawet w obronie własnej. Poza tym, mieliśmy się nie ujawniać, więc bezpiecznie udawaliśmy obojętnych, choć wcale to nie dawało nam nietykalności.
    Ukryliśmy się w zaułku i czekaliśmy zasłaniając 3PO aby blask słońca, odbijającego się od jego złotej obudowy, nie przyciągnął niechcianych gapiów.
   Po paru minutach stania i wtapiania się w Moc uspakajając myśli, usłyszeliśmy dźwięk komunikatora.
     Obi-Wan.
     - Odbiór - przemówił Luke.
     - Znaleźliście coś? - zapytał mentor.
     - Prócz dawnych przyjaciół naszego ojca? Nic - odparłam.
     - Że co? - zdziwił się Obi-Wan.
     - Mieli jego hologram na sprzedać. 3PO go rozpoznał, a oni 3PO...
     - Bardzo przepraszam! - wtrącił się droid w pół zdania Luke'a.
     - W każdym razie, nic się nie stało. Jesteśmy bezpieczni - zapewniłam. Tak, wiem. Kłamstwo nie jest dobrą drogą. Poza tym, ja tylko nie dopowiedziałam prawdę, a fakt, że nic nam nie grozi jest prawdą.
     - No dobra, a coś konkretniej? - drążył Kenobi.
     - No i w tym problem, że nie. Musimy wracać - stwierdził Skywalker.
    - U nas negocjacje z Jabbą na razie idą dobrze. Solo próbuje się czegoś dowiedzieć od swoich koleżków. Ja operuję perswazją - poinformował wujaszek
    - I jak ci idzie? - zapytałam z ironią. Szmuglerzy mają zazwyczaj silne umysły, niepodatne na nasze sztuczki.
     - Marnie.
     - Cóż za zaskoczenie - drążyłam drwiąc.
     - Uważajcie na siebie. Wracajcie bezpiecznie. Niech Moc będzie z wami.
     - I z wami - życzyliśmy mu razem.
     Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w komunikator.
     - Musimy przyjąć pomoc Kitstera - postanowił mój bliźniak.
     Popatrzyłam na niego zszkowana.
     - O czym ty mówisz? Dopiero co powiedzieliśmy, że będziemy wracać.
     - Jeżeli oni nie znajdą informacji na czas, to może my zdołamy.
     - Użyjesz tego mężczyznę jako przynęty? - domyśliłam się.
     - Tak.
_____________________________________
Wiem, słaby jak pogoda minionej majówki.

A teraz przepraszam, ale idę oglądać 11 odcinek i finał TCW. Jak zrobię z ziemi drugie Kamino, to przepraszam.

MAY THE 4TH BE WITH YOU.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz