niedziela, 14 czerwca 2020

Rozdział 30

      "Poszczęści" - ha! Dobre. Jedyne szczęście w jakie wierzymy, to emocja oznaczająca, że jest się szczęśliwym, w sensie radosnym, a nie, że mieliśmy nie wiadomo jak cudowny przypadek. Wierzymy w Moc, bo jesteśmy Jedi. Żyjemy zgodnie z naturą, słuchamy jej, aby mieć wzgląd na wszystko co tylko się da, na przykład jak togrutanie. Ich związek z otaczającą fauną i florą sprawia, że wsłuchują się w żywą Moc, dlatego tak wielu osobników tej rasy jest na nią wrażliwa. Nie trzeba wiele, aby oddać się w jej ramiona - wystarczy wiara i dowodem na to jest moja mama.
      Padme Amidala łączyła w sobie wiele oblicz jednej kobiety: księżniczki, królowej, czasem służki, senator, żony i dla mnie najważniejszej - matki. Mimo różnych masek i zachowań do danych sytuacji, zawsze eksponowała swoje najważniejsze cechy charakteru: empatia, miłość, spokój, zrozumienie oraz wiarę w to, co ma sprzyjać wszystkiemu co lepsze. Nie była Jedi, ale dzięki zaufaniu i chęci poznawania ich ideologii miała czyste pojęcie na niejeden temat. Pozwalało jej to w pomocy innym. Nie odczuwała Mocy często, chyba że ojciec wysyłał jej jakieś sygnały, jakby "zaczepki", które mogła wyczuć w duszy, sercu. Ale nawet to zostało poprzedzone jej wiarą w to, że Moc istnieje i jest w nas wszystkich.
     Gdyby Kitster mógł wiedzieć... gdyby Republika i Jedi miały większe wpływy tu i na innych zapomnianych, zacofanych lub niebezpiecznych planetach. Problem w tym, że tylko osoby wrażliwe na Moc są w stanie zrozumieć ich istotę oraz oddziaływanie na wszystko i wszystkich. Jak mamy utrzymywać ten spokój, skoro zanika właśnie przez to?
      - Nigdy tu nic nie znajdziemy, skoro nawet Moc nam nie powie gdzie? Skupiam się tyle czasu... - poskarżył się w końcu Luke.
      Kitster spojrzał na mojego brata sceptycznie, ale nie odezwał się.
      - Moc tu raczej nie pomoże - stwierdziłam smutno.
      - Przecież dzięki niej można wszystko - powiedział Kitster.
      - No właśnie nie - odparłam.
     Tu jest ten problem. Gdyby wszyscy mogli dowiedzieć się o najważniejszych aspektach Mocy, to nie pletliby takich bzdur.
      - Sądziłem... - zaczął Kitster, ale Luke szybko mu przerwał.
      - Ta... jak każdy.
    - To na nic. To jak szukać odpowiedniego ziarna piasku, a jest tu ich pełno - fuknęłam rozdrażniona. - Jedyne, co pożyteczne da się wywieźć z tej planety, już zostało wywiezione. Naszego ojca.
      - I jego też mieli Huttowie - odparł Luke.
     - Anakin był utalentowanym dzieckiem, więc na pewno był również utalentowanym Jedi. Nie wiem, jaki się stał, ale jako dziecko nigdy nie wątpił w siebie i wierzył, że mu się uda. I udawało. - To zdecydowanie brzmiało jak rada z ust Kitstera.
    - Niewiele się zmieniło - przyznałam siadając na starym silniku. - Jego była padawanka jest moją mentorką. Nigdy nie pozwalał jej wątpić w swoje umiejętności, między innymi dlatego, że to, co sobą reprezentowała, to wynik jego nauki. Każdy padawan jest wizytówką swojego mistrza, to co umie uczeń, umie jego mistrz. Ahsoka nigdy nie wątpiła w to, czy jej się uda. Teraz tym bardziej, jakby bała się, że go zawiedzie. - Zauważyłam, że zaczęłam snuć na głos.
     - Oni widzą? - zaciekawił się Kitster.
    - Umarli? Każdy pozostawia swoją aurę w Mocy. Jak zapach. Nasze indywidualne echo. Nigdy nikt nie dowiedział się co jest potem, ale na pewno w jakimś stopniu nasza aura jest zawieszona w Mocy. Coś jak wewnętrzne oko, które patrzy, ale się nie pojawia. To dość skomplikowany proces. Ale na pewno czuwają nad nami - odparł Luke.
     Problem w tym, że niełatwo jest wierzyć w swoje umiejętności w takich sytuacjach. Wrażliwość na Moc jest nie jest naszą główną... bronią? Cechą? Jest naszym sprzymierzeńcem, który wspomaga nasze najmocniejsze strony, jak na przykład: siła, spryt, mądrość. Ale trzeba jej słuchać.
     Tylko jak, kiedy czujemy się zagubieni i nie potrafimy wykorzystać naszych zdolności, bo nie mamy pojęcia jaka akurat się przyda najbardziej?
     - Wyczuwasz coś? - zagadnęłam Luke'a.
     - Jakby było blisko. Tuż pod nosem, ale niewidoczne - stwierdził brat.
     Coś co zdecydowanie sprawiało, że nade mną górował - opieka Obi-Wana. To nie tak, że Kenobi mnie zostawił. Jako dziecko czułam jego największą opiekę, ale z czasem zaczął bardziej skupiać się na Luke'u. To normalne, to w końcu on został jego padawanem, nie ja. Mimo tego, wiem, że nie jestem wujkowi obojętna. Poza tym, nauki Obi-Wana są ze mną przez "łańcuch". Może nie wszystkie i metody się różnią, ale są.
     Teraz Ahsoka sama się go słucha, chociaż podczas wojen klonów nie udzielał jej większych rad, ponieważ to Anakin był jej mistrzem. Zresztą, mój tata często rozmawiał i trzymał się swojego dawnego mentora, Ahsoka też by pewnie tak zrobiła, lecz jej mistrz już nie żył. Plo Koon, który ją sprowadził również.
     Lecz Obi-Wan nas nigdy nie zostawi.
    W każdym razie, Obi-Wan skupiał się na zachowaniu spokoju, medytacji. Nie był impulsywny - jak każdy przykładny Jedi.
     - Ale, że tu? - dopytałam.
     - Nie jestem pewny, wysondujmy Mocą. Skup się - polecił.
     - Próbowaliśmy. Wiem, że nie mogę się poddawać...
     - Razem nie próbowaliśmy. Może to pomoże? - zaproponował.
     - Jakby będziecie silniejsi? - domyślił się Kitster.
     - Coś w ten deseń - odparłam. - Dobra.
    Uniosłam ramię przed siebie. Nadgarstek wykręciłam na zewnątrz by utworzyć, na ile jest możliwy, kąt prosty. Palce trzymałam lekko rozszerzone i lekko ugięte.
    Zamknęłam oczy, aby łatwiej było mi oczyścić umysł, a skoro miałam możliwość dokładnego skupienia, to korzystam z niej ile mogę. Pomimo naszej czujności i ciągłej zgody na to by Moc przez nas przepływała, są konieczne większe skupienia, by naprawdę się z nią połączyć, porozmawiać i uzyskać odpowiedź.
    Pozwoliłam by wszystko zostało zagłuszone: lekki wiatr, strzęki blach i urządzeń, nieznane gatunki zwierząt oraz owadów ukrywających się się pod stosami. Moc zaczęła przepływać po całym moim ciele, w umyśle powstał nowy świat nieznany większości. Mogłam tam odkryć wszystkie tajemnice.
    Pozwoliłam by Moc kierowała moją kończyną jak magnes, który pozwoli znaleźć to, czego szukam. Przesuwała się w prawo i w lewo aby dać mi wskazówkę.
    - Nadchodzą.
______________________________________
Szkoła się skończyła, ale zgadnijcie kogo oszukali co do pracy na wakacje! Tak, mnie. Kolejny trudny czas pełen nerwów przede mną.
Chcę tylko powiedzieć, że to przedostatni post w tym roku szkolnym. Potem wrócę po wakacjach :) Zapraszam na pierwszego bloga NA POST.

NMBZW!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz