środa, 15 maja 2019

Rozdział 6

     Od... propozycji? Minął tydzień, a my nadal niewiele wiedzieliśmy. Rada sama została pozbawiona obfitych informacji, ale starali się uzupełniać wszystkie luki, aby przygotować nas dobrze do zadania. Jedynie co mogliśmy wiedzieć, to to, że celem stała się planeta, na której wychował się nasz ojciec. Co lepsze, Pooja Naberrie wygrała wybory na reprezentanta sektora Chommel w senacie i lada moment przyjdzie co do czego. Czemu ja się tak tym stresuję?
      W końcu po pięciu dniach Rada raczyła nas zaprosić na spotkanie, aby udzielić nam więcej informacji.
     - Jak wiecie, Tatooine jest pod kontrolą huttów, którzy od wielu lat toczą osobiste walki z Zygerrią. Zygerria depcze im po piętach - podjął Mace Windu.
     - Więc Tatooine jest zagrożone - stwierdziłam. Oczywiście, że tak. Inaczej by nas tam nie wysyłali.
      - Nasz wywiad wie o ataku na Tatooine. Zygerria ma konkretną broń, nawet na Tatooine jest jej jakaś część, ale bardzo dobrze schowana. Tatooine nie jest zaludniona, więc trudno cokolwiek ukryć. Nadal nie wiemy co to jest. Czy to w ogóle jest rzecz - wytłumaczył Korun.
      - A jeśli nas tam uwiężą? Musimy tam przybyć zanim zdążą zaatakować, a mogą w każdej chwili - zauważył Luke.
    - Nie wiemy, kiedy możemy was tam wysłać. Problem w tym, że nie możemy was dobrze przygotować do tego. Nie zrozumcie nas źle, ale... wasz ojciec wpadł w niewolę, a wiedział dosłownie wszystko. Macie czternaście lat, skoro im udało się pojmać ich, to was będzie łatwiej. Nie oszukujmy się. Ahsoka musi lecieć z wami a sama niewiele miała do czynienia z niewolnictwem. Stracić waszą trójkę jak Skywalkera i Securę? Nie znowu - postanowił Windu.
      Wzdrygnęłam się słysząc nazwisko Twi'lekanki.
     Słyszałam od Ahsoki opowieść o kapitanie Rexie, który przez trzy lata wojen klonów wiernie służył Republice i WAR. Kiedy Separatyści, wykorzystując swoje wtyki w początku całej tej historii, postanowili rozwiązać cały konflikt Rozkazem 66, prawie przeinaczyli wszystko w totalną katastrofę. Owa procedura stała się wirusem i paru klonom nie udało się jej zwalczyć w sobie. Podczas ataku, CT-7567, próbował zabić mojego tatę, ale nie zdołał. Tak bardzo się tym przejął, że postanowił popełnić samobójstwo. Wszyscy sądzili, iż więcej się to nie powtórzy.
      Ale powtórzyło.
      Aayla Secura, kiedy miałam parę miesięcy, trafiła razem z moim ojcem do niewoli. Przez trzy lata była gwałcona i bita. Każde jedno przesłuchanie prezentowało jej nową bliznę, która miała zostać jej do śmierci. Pięć lat po śmierci moich rodziców na księżycu Endor, Secura postanowiła popełnić samobójstwo. Trójka stała się bardziej bolesna niż piątka, trauma silniejsza od miłości Kita Fisto. Choć śmiało mogła się z nim związać, nie potrafiła nawet wyobrazić sobie zbliżenia do jakiegokolwiek mężczyzny, nawet tego, któremu bezgranicznie mogła zaufać. Jej wspomnienia bardzo zachwiały jej osobę w Mocy, nie potrafiła się odnaleźć, a ciemna strona Mocy za bardzo ją kusiła. Jej terapie polegały na kurczowym trzymaniu się światła, aby w końcu nie zdecydowała się zrobić krok w mrok.
      - No tak, nawet najlepsze przygotowanie nie jest w stanie niczego zagwarantować - odezwałam się nie dając po sobie poznać chwilowej ucieczki we wspomnienia.
      - Tak czy siak, nadajecie się do tej misji najlepiej - upierał się Windu.
     - Przeczucia... przeczucia mam. Lecieć musicie wy. Dobre rzeczy czekają na was - przewidział Yoda.
      - Co rozkażesz, Mistrzu - zgodził się ochoczo Luke.
      To jest jedna z wad mojego brata - skrupulatne lizusostwo. Nie dawał tego po sobie poznać, ale potrafię przejrzeć go na wylot. Od małego miał dziwne zamiłowanie do podziwiania Jedi, zwłaszcza tych z Rady. Nieraz wyczuwałam w Mocy echo pychy zatytułowanej "Jestem uczniem Obi-Wana Kenobiego". Ale w jakimś stopniu ten aspekt mówił o jego skromności - wolał chwalić się w jakimś stopniu swoim mentorem niż faktem kto go spłodził. Co prawda, Obi-Wana ma przez prośbę taty, ale nasz kochany wujek zawsze mógł odmówić. A nie zrobił tego.
      - Nie lepiej aby już zacząć nas do tego przygotowywać? Przecież umiemy dochować tajemnicy - zaproponował mój bliźniak.
      - Mamy za mało informacji - powtórzyła Luminara.
     - To wykorzystajmy wszystko to, co jest nam wiadome. Przecież chodzi o jak najszybsze działanie - zgodziłam się z bratem.
     - Zanim zrobisz krok do przodu, upewnij się czy masz podłoże - poinstruowała Unduli. - A co jeśli wprowadzimy was w błąd? Jeśli nasze informacje są omylne? Jeśli to zaważy o waszej porażce? Nie oszukujcie się, zawsze może pójść coś nie tak.
      W takich chwilach jak ta, włączał mi się charakterek po tatusiu. Co prawda, nie zamierzałam się z nimi kłócić, ale postanowiłam zrobić coś na własną rękę. Najlepsze w moim planie było to, że Ahsoka zgodzi się bez mrugnięcia okiem. Wystarczy poszukać w archiwach i w pewnych nowinkach HoloNetu.
       Luke spojrzał na mnie ukradkiem, a ja uśmiechnęłam się znacząco. Podniosłam na chwilę lekko kąciki ust, aby tylko on mógł zauważyć. Jego błysk w oku dał mi do zrozumienia, że podejmuje się mojego wyzwania. W podobnych chwilach dziwię się, że się zgadza - za bardzo słucha się Obi-Wana, jest zbyt potulny, ale mimo wszystko udaje mu się dowieść kogo krew w nim płynie.
      - To wszystko? - upewniłam się.
      - Tak, możecie odejść - zgodził się mistrz mojego brata.
      Ukłoniliśmy się okazując szacunek, po czym wyszliśmy z sali.
      - Znajdę Ahsokę i pójdę z nią do biblioteki. Czeka nas długa noc - zapewniłam.
      - Pomogę wam. Szybciej nam pójdzie - zaoferował się Luke.
      Właśnie dlatego dobrze jest mieć brata.
_________________________________________
Jest już ze mną lepiej, znacznie lepiej. Miałam jakiś czas blokadę weny, niechęć do pisania, ale mi się poprawia.

NMBZW!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz