Witam serdecznie!
Zacznijmy od początku. Warto mieć swoją kasę, nie? Poszłam do pracy w grudniu zeszłego roku. Jest spoko, elastyczny grafik... do czasu. W lipcu po maturach przygotowywałam się do egzaminów, chodziłam na staż i do pracy. Poprosiłam o poranne zmiany na lipiec - nie dało się. Po czym zatrudniono kogoś i dano mu poranne. Ja w lipcu pracowałam 5 dni w tygodniu od 13-21. W czerwcu, po napisaniu egzaminów czułam, że albo nie zdałam z 29% albo na równo 30% maturę z matmy. 5 lipca - 27%. Złożyłam wniosek o poprawkę i tak zleciał cały lipiec.
Nauka, praca, życie towarzyskie.
Udało mi się wybłagać zmiany od 9-17. Niestety - rodzice wyjechali na
wakacje, a ja pomagałam babci, bo jej pielęgniarka i nie wywiązywała się
z obowiązków.
24 sierpnia podeszłam do poprawki. Potem siedziałam i odpoczywałam,
wróciłam do pracy po urlopie i siedziałam jak na szpilkach.
Zmieniła się osoba od grafiku i mam na rano!
10 września otrzymałam wyniki i z matury i z egzaminów. Wszystko zdane.
Piszę to na wykładzie, na studiach, na które zdecydowałam się iść
dopiero rok temu. Nie planowałam, ale kontynuuję zawód. I planuję co by
napisać po wstawieniu posta
Zrozumcie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz